Konstytucja Dla Nauki z pewnością doprowadzi do podniesienia pozycji Polski w rankingach, ale dopiero w perspektywie najbliższych kilku lat. W rankingach powinny zacząć się piąć zwłaszcza uczelnie badawcze, które zostaną wyłonione wkrótce - powiedział PAP minister nauki Jarosław Gowin.

PAP: Jeśli chodzi szkolnictwo wyższe i naukę, jaki krajobraz zastał pan 4 lata temu, a jaki jest teraz? Co się przez ten czas zmieniło?

Jarosław Gowin, wicepremier, minister nauki i szkolnictwa wyższego: Kiedy objąłem stanowisko ministra nauki, polskie uczelnie nie kształciły źle i nie prowadziły złych badań naukowych. Szkolnictwo znajdowało się jednak na średnim poziomie. A zadaniem naszego rządu było wyrwanie całego kraju z pułapki średniego rozwoju - pułapki, w którą wpadły również polskie uczelnie.

Najważniejszym wprowadzonym przez nas instrumentem podnoszenia jakości szkolnictwa wyższego był nowy system finansowania uczelni. Poprzednio finansowanie uczelni było uzależnione od liczby studentów. A to prowadziło do umasowienia i obniżenia jakości kształcenia. W poprzednim algorytmie podziału środków bez znaczenia był też dorobek naukowy. Od 2017 r. wprowadziliśmy dwa nowe kryteria: finansowanie uczelni zależy teraz nie od liczby studentów, ale od proporcji między liczbą studentów a wykładowców. A po drugie - uzależniamy poziom finansowania uczelni od dorobku naukowego mierzonego kategoriami.

PAP: Zmiany na uczelniach nie przełożyły się jeszcze jednak na poprawę miejsca polskich uczelni w światowych rankingach. Według najnowszej listy szanghajskiej najlepsza polska uczelnia - jest w czwartej setce światowych uczelni (tak jak w 2015 r.), a UW dopiero w piątej (4. setka w 2015 r.).

J.G.: Przez trzy lata przygotowaliśmy uczelnie do głębokiego przeobrażenia, jakim jest Konstytucja dla Nauki. Reforma ta z całą pewnością doprowadzi do podniesienia pozycji Polski w rankingach, ale dopiero w perspektywie najbliższych kilku lat.

Stoimy też na progu rozstrzygnięcia konkursu na uczelnie, które w przyszłości osiągną status uczelni badawczej. To właśnie one - będzie ich maksymalnie 10 - powinny podjąć najszybszą konkurencję z najlepszymi uczelniami europejskimi i zacząć piąć się w rankingach. Konkurs na uczelnie badawcze rozstrzygnięty będzie przez grono 15 zagranicznych uczonych. Zespół ten ma pod koniec października przedstawić rekomendacje ministrowi. Jeśli ja będę wtedy ministrem nauki, gwarantuję, że potraktuję te rekomendacje jako wiążące i w 100 proc. je uwzględnię.

Podniesienie pozycji naszych uczelni w rankingach to nie powinien być jednak cel sam w sobie. To powinien być skutek uboczny podnoszenia jakości badań naukowych, bo to one w rankingach są brane pod uwagę.

PAP: W ciągu czterech ostatnich lat nie udało się zwiększyć nakładów na badania i rozwój do wyczekiwanego przez środowisko naukowe poziomu 2 proc. PKB. Teraz jest to - łącznie z nakładami z biznesu - nieco powyżej 1 proc. PKB.

J.G.: Nakłady na naukę i szkolnictwo wyższe - w relacji do PKB - rzeczywiście sytuują nas poniżej średniej OECD. Jednak przyjęta w ostatniej kadencji Konstytucja dla Nauki gwarantuje coroczny systematyczny, choć powolny wzrost nakładów na ten sektor w stosunku do PKB.

PAP: Przez ostatnie cztery lata nie za dużo też się poprawiło, jeśli chodzi o pozyskiwanie przez środowisko naukowe środków unijnych. Prezes Polskiej Akademii Nauk zwracał niedawno uwagę, że jeśli chodzi o pozyskanie środków z unijnego programu Horyzont 2020, Polska jest na ostatnim miejscu.

J.G.: Z Horyzontem 2020 problem był nierozwiązywalny. Kraje starej Unii narzuciły w tym programie - nie tylko Polsce, ale i nowym krajom UE - skrajnie niekorzystne rozwiązania finansowe. Przez to polskim uczonym o wiele bardziej opłaca się pozyskiwać granty z polskich agencji - NCN czy NCBR niż prestiżowe granty europejskie. Pod tym względem jednak sytuacja zmienia się. W ramach Horyzontu Europa - następcy Horyzontu 2020 - poziom wynagrodzeń dla naukowców z nowych krajów UE będzie identyczny, jak dla naukowców z krajów starej Unii.

Rozmawiała Ludwika Tomala

Źródło: PAP - Nauka w Polsce