Już widać, że koronawirus odciśnie mocne piętno na edukacji, a wiele wskazuje, że może wstrząsnąć szkolnictwem wyższym. Znaczące zmiany nigdy nie biorą się znikąd, najpierw pojawiają się poszczególne elementy, a dopiero jakieś pozornie niezwiązane zjawisko powoduje nagły zwrot. Takim katalizatorem w przypadku edukacji online okazał się wirus z Wuhan.  Edukacja online miała swoje wzloty i upadki, ale dopiero nowa sytuacja ukazała jej prawdziwy potencjał.

Z obawy przed rozprzestrzenieniem się wirusa w kolejnych krajach zamykane są szkoły. Tam, gdzie dobrze rozwinięta jest sieć internetowa, czy to na zachodnim wybrzeżu USA, w Australii, czy w Chinach szkoły podejmują decyzję o kontynuacji nauki na odległość. Najlepiej przygotowane do podjęcia edukacji online są czołowe uniwersytety dysponujące w tej dziedzinie doświadczeniem, kadrą dobrze oswojoną z tego rodzaju formą nauczania oraz zapleczem technologiczno-informatycznym na najwyższym poziomie. Uczelnie w Szanghaju i Pekinie już na początku lutego oferowały swoim studentom tysiące wykładów i ćwiczeń w systemie online. W opanowanych przez wirus Włoszech Politechnika w Mediolanie przeszła na zajęcia na odległość. Podobnie postępują uczelnie w innych krajach. Słynny amerykański  uniwersytet Harvarda ogłosił, że po przerwie wiosennej, czyli od 23 marca, zacznie przechodzić na naukę online i prosi, żeby studenci nie wracali na razie na uczelnię. Działania w tym kierunku zapowiedział również minister nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosław Gowin zobowiązując władze uczelni, aby pilnie przystąpiły do analizy możliwości przejścia w jak najszerszym zakresie na kształcenie online.

Nie wszystko związane z edukacją online odbywa się gładko, ale nie ulega wątpliwości, że koronawirus wypchnął ją na główną scenę ze wszystkimi tego konsekwencjami.  W przypadku szkół niższego szczebla edukacja online może być pomocna, ale nie zastąpi dzieciom korzyści bezpośredniego kontaktu z nauczycielem. Natomiast szerokie zastosowanie nauki online na szczeblu uniwersyteckim będzie miało znaczący wpływ na funkcjonowanie uczelni, choć jeszcze trudno określić jaki. Już teraz chińscy studenci uniwersytetów australijskich, którzy nie mogą podróżować do swojego uniwersytetu, mogą kontynuować naukę online. Można się na przykład zastanowić, czy przy coraz powszechniejszej znajomości angielskiego wśród studentów utalentowani wykładowcy renomowanych uczelni nie zagrożą wykładowcom tego samego przedmiotu lub specjalności mniejszych uczelni, jeśli studenci będą mogli dokonać wyboru.

Źródła: universityworldnews.com, www.opb.org, www.ft.com